Czasami rodzi się we mnie jakiś głód życia, nie znana tęsknota za spełnieniem się w innych rolach, smakowanie ciała i duszy jeszcze nie poznanej. Odkrywać trzeba do końca.
— Barbara Rosiek

czwartek, 29 marca 2012

Poznać człowieka...


Jeśli chcecie poznać ludzi wokół siebie, dowiedzcie się, co czytają.

Józef Stalin

Leżę już w łożku, po ciężkim męczącym dniu. Psy koło mnie, monitor przede mną, a książka na mnie.Dziś rozmawiałam z T. o dziwnych uczuciach, których ostatnio doświadczam. Jestem zazdrosna o bezwarunkową miłość, którą dostają dzieci, o to, że wszystko im wolno, wszystkie ich czyny i słowa są dopuszczalne, są najważniejsze. Mała, bezbronna istotka we mnie (dziewczynka o kręconych włoskach jak puch) nie rozumie dlaczego ona nie dostaje tego wszystkiego, dlaczego jej to się nie należy, czemu jej nigdy tego nie dano. Muszę utulić samą siebie, dać sobie miłość i zapenić o bezpieczeństwie oraz bezwarunkowej akceptacji. Od innych już tego nie otrzymam, za późno, nie ten czas, nie ta epoka...
Zakochałam się w kobiecie, ktorej nie znam. T. mówi, że to najzupełniej realne. Są różne rodzaje miłości. Człowieka można poznać czasem lepiej nigdy z nim się nie spotykając, niż osoby najbliższe, które w motonii codzienności mijają się z nami w drzwiach, mówiąc cześć i jaki miałeś/miałaś dzi dzień. Poznałam wczoraj wieczorem Sonię Raduńską, kobietę sześćdziesięcioletnią, która zawładnęła moja duszą na dwa dni. Dziś czytam już jej drugą książkę i dostrzegam w jej zwierzeniach kawałki siebie rzeczywistej, a także takiej jaką chciałabym się stać. Widzę świat jej oczyma, poprzez pryzmat jej doświadczeń i nieświadomych skryptów. To taka kobieta zwyczajna-niezwyczajna.

"Jest kilku ludzi, z któtrymi czuję się jak u źródła [...] Jakieś migotanie świec. Jakiś przelatujący anioł. Brak wysiłku i harmonia. Wspólna fala. Niestety, wśród bliskich są i tacy, z którymi wspólna fala nie zdarzy się nigdy. Ci ludzie mnie bolą. Boli brak naturalnej łatwości, sczerości, chociaż tak bardzo by się chciało. Coś haczy. Chcę być blisko, bo to przecież najbliższy człowiek, a ciało napręża się i odpycha.  [...] Napięcie, niepokój i konflikt. Głowa mówi "chcę", a emocje z hałasem grają sygnał do odwrotu. Nie zawsze oczywiście, ale bywa tak, bywa. Czasem i tu przeleci anioł, ale w ślad za nim podąża jakieś "złe".  To jest mój tragizm bycia z ludżmi."

BIAŁE ZESZYTY S. Raduńska

piątek, 23 marca 2012

Stara doopa jestem.


W chwili, w której umiera w nas dziecko, zaczyna się starość.
— Francois Mauriac



Na dworze już prawdziwa wiosna. Mnie  straszne lenistwo ogarnia. Nawet bloga nie chce mi się pisać. Patrycja już ładnie chodzi, spacerujemy więc sobie bez wózka. Niestety z mówieniem jakoś gorzej jej idzie. Dziś skończyłam 42 lata i czuję się z tym jakoś nie za fajnie. Coraz częściej zdarza mi się wspominać przeszłość. Tak podobno mają starsi ludzie. Wspominam sobie z nostalgią jak to drzewiej fajnie bywało. Miałam tyle, marzeń, palnów i oczekiwań, a teraz już niczego od życia się nie spodziewam, została mi go bowiem "mniejsza połowa".
Jakoś tak fizycznie gorzej się czuję, kręgodłup pobolewa i głowa często jakby od podwyższonego ciśnienia...
Heh, żizń...
Ale prezenty od rodzinki dostałam fajne, mp3 (ostatnia mi się zepsuła), różyczki w doniczce i perfumy.
Zdrowie mojej mamy znacznie się porawiło, nogi jakby mniej ją bolą, schudła już 10 kg i cukier ma dobry.
Teraz problem z tatą się zaczął, bo mu w glowie i uszach szumi. Na razie latam z nim po doktorach i nikt nic nie wie, co mu dolega. We wtorek idziemy do neurologa i jeśli nie da skierowania na tomokomputer głowy, to tata prywatnie zbada się za pomocą rezonansu i może sie uspokoi, że nic złego tam się nie dzieje.
Moja terapia zaczyna mnie męczyć, jakoś wszystkie tematy chyba zostały przegadane i mam wrażenie, że nie mam o czym z teraputka rozmawiać. Nie wiem co dalej...
Jutro relaksik, spanko i kino.

sobota, 10 marca 2012

Spóźnione życzenia...

Pewnego dnia w rajskim ogrodzie Ewa zwraca się do Boga.
- Mam problem.
- O co chodzi Ewo?
- Ja wiem, że dzięki Tobie istnieję i mam ten przepiękny ogród, wszystkie zwierzęta, tego zabawnego węża, ale ja po prostu nie jestem szczęśliwa.
- Dlaczego Ewo?
- Jestem samotna i po prostu rzygać mi się chce jabłkami.
- Aha Ewo, w takim wypadku stworze ci mężczyznę.
- Co to jest mężczyzna?
- Mężczyzna będzie wadliwym stworzeniem, mającym wiele złych cech. Będzie kłamał, oszukiwał i będzie próżny. Tak czy inaczej będziesz miała z nim ciężkie życie. Ale... będzie większy, szybszy i będzie lubił polować i zabijać. Będzie wyglądał głupio, kiedy się pobudzi, ale odtąd nie będziesz narzekać. Stworzę go w taki sposób, aby dostarczał ci fizycznej satysfakcji. Będzie nierozsądny i będzie zabawiał się walka lub kopaniem piłki. Nie będzie zbyt sprytny, wiec również będzie potrzebował twojej rady, aby postępować rozsądnie.
- Brzmi wspaniale - powiedziała Ewa z ironicznym uśmiechem - ale w czym tkwi pułapka?
- Hm... możesz go mieć pod pewnym warunkiem.
- Jakim?
- Będzie on dumny, arogancki, egocentryczny, wiec musisz mówić mu, ze został stworzony pierwszy. Pamiętaj, to nasz malutki sekret... Wiesz, tak miedzy nami kobietami..." ;-)



piątek, 9 marca 2012

O marzeniach


Marzyłam w dniach, które minęły,
Kiedy nadzieja była wielka i warto było żyć.
Marzyłam, że miłość nigdy nie umrze.
Marzyłam, że Bóg będzie przebaczał.

Potem byłam młoda i niczego się nie bałam.
Spełniałam marzenia i je marnowałam.
Za nic nie musiałam płacić,
Spiewałam każda pieśń i próbowałam każdego wina.

Potwory przychodziły nocą
Z głosami cichymi jak trzask pioruna,
Darły nadzieję na strzępy.
Obracały marzenia we wstyd.

Przespał przy mnie lato,
Wypełnił moje dni niekończącym się cudem,
Nieprzejmował się moim dzieciństwem,
a gdy nadeszła jesień, odszedł.

I wciąż marzyłam, że przyjdzie do mnie
I będziemy żyli długo i szczęsliwie.
Są jednak marzenia, które się nie spełnią.
I burze, których nie przetrwamy.

Marzyłam, że moje życie będzie sie różniło
Od piekła, w którym żyję,
Że będzie się różniłood tego, jakim się zdawało,
Teraz życie zabiło marzenia.

z musicalu "Nędznicy" Alaina Boublila i Claude'a-Michela Schonberga


"Kiedy byłam małą dziewczynką, mialam wiele marzeń, ale pięć z nich odgrywało szczególną rolę. Teraz -gdy skończyłam 40 lat,odkryłam, że tęsknoty większości kobiet są podobne. Marzyłam o tatusiu, który kochałby mnie, jak ci tatusiowie, których widywalam w parku, spaceujących i trzymających za rękę swoje córeczki, o tym, ze pewnego dnia będę panną młodą, która w powłóczystej, atłasowej sukni płynie po czerwonym dywanie główną nawą kościoła; o tym, że zostanę mamą i że dom będzie pełen dzieci, które będę uwielbiałai które będą uwielbiały mnie; o tym, że będę piękna jak księzniczka z bajki; i o tym, że będę miała przyjaciółkę na całe życie."

"Marzenia Kobiety "
Sharon Jaynes

sobota, 3 marca 2012

Gry i gierki.


Albert Einstein
Nie gram w żadne gry. [...] Nie mam na to czasu. Kiedy zaś zakończę moją pracę, nie mam ochoty na nic, co wymagałoby użycia umysłu.

Jakiż wyborny dziś był dzień. Cisza, spokój, żadnych rozwrzeszczanych bachorów i garowanie w wyrku do 11.00. Nigdzie dziś mi się nie chciało z domu ruszać. Sprzątałam dziś w mieszkaniu, czesałam psy (mały zawsze robi taki wrzask przy czesaniu jakbym go ze skóry obdzierała, czeszę go w kagańcu a i tak zdaża się, że mnie ciapnie do krwi) i grałam w "ogłupiające gierki na fejsie". Jak to człowiek sam nie zna siebie do końca, nasuwa mi się taki wniosek. Nigdy nie byłam zwolenniczką gier w internecie, a proszę w dwie takie śmieszne tak się wciągnęłam, iż zaczęły stanowić sedno mojego istnienia. Nakirzam w nie codziennie.
Ostatnio zauważyłam, że od kiedy nie pracuję umysłowo, zaczęłam robić okropne błędy ortograficzne. To jest tak jakbym się cofnęła w rozwoju intelektualnym. Kiedyś osoba robiąca błedy była dla mnie poniżej krytyki, a teraz sama się łapię na takich bykolach, że szok.
Dzis psychicznie czuję się wyjątkowo dobrze, takie piękne słońce, iż wszystkie żywotne energie buzują w mym wnętrzu.
Jak zwykle dużo czytam. Ostatnio tłukę książkę, którą kupiłam sobie z 8 lat temu "Jak żyć osobno w świecie pełnym par" autorstwa dwojga terapeutów: Xawiera Amador i Judith Keirsky.  Czytałam już ją kiedyś, ale obecnie podchodzę do treści w niej zawartych zupełnie inaczej. Odgadłam na jej podstawie swój "osobisty scenariusz małżeński". Otóż pociągają mnie mężczyźni emocjonalnie dla mnie niedostępni, tacy którzy podświadomie przypominają mi mojego, niedostepnego uczuciowo ojca. A tak naprawdę odpowidałby mi mężczyzna ustępujący mi na każdym kroku, a nie taki typu macho. Niestety obecnie mam szanse na poznanie takowego 1:100. Cóż, nie rezygnuję całkowicie z nadziei na związek, ale uznaję iż życie pojedynkę nie musi być mniej wartościowe i pełne niż życie w małżeństwie czy stałym związku.  Czasem nawet jest szczęsliwsze niż nieudana relacja z mężczyzną.

piątek, 2 marca 2012

Hallo, tu Wiosna....


Lubię położyć się na trawie wśród kwiatów, gdy z daleka dobiega dźwięk fletu, gdy po rozpostartym nade mną niebie płyną białe, wiosenne chmury.
Ludwig Uhland

Jak pięknie na dworze, świeci słońce, a niekiedy temperatury są iście wiosenne, mimo, iż nadal trwa kalendarzowa zima. Do uczynienia tego wpisu skłoniła mnie pukająca wiosna pod postacią Kathi. Bardzo miły komentarz, pobudzający i energrtyzujący. Dzięki, Kathi, za wiosenne przebudzenie.
Czas leci, a ja robię się coraz strasza, w marcu skończę 42 lata.Mentalnie utknęłam chyba na 40-stce, ponieważ automatycznie odpowiadam, że mam własnie tyle. Heh, te kobiety i ich wiek. A powinny czuć się jak wino, im strasze tym lepsze i cenniejsze ... oczywiście dla koneserów, a nie gawiedzi i pospólstwa. :)
Jak to wspaniale, że jutro weekend. Doceniłam go powrotnie, gdy zaczęłam ponownie pracować i wstaję codziennie o masakrycznej godzinie 5.00. Jutro się wyśpię i wypocznę.  Nie wiem co więcej napisać, może się rozkręcęz czasem i już nie opuszczę tego bloga na dłużej jak to uczyniłam ostatnio.