Czasami rodzi się we mnie jakiś głód życia, nie znana tęsknota za spełnieniem się w innych rolach, smakowanie ciała i duszy jeszcze nie poznanej. Odkrywać trzeba do końca.
— Barbara Rosiek

wtorek, 31 lipca 2012

Uratuj słodką Azunię...


Znalazłam Azunię na osiedlu. Wyła, szukając swego pana. Z wywiadu osiedlowego dowiedziałam się, że to suczka jakiegoś pijaka, ale takiej miłości i tęsknoty w wydaniu psa jeszcze nie widziałam... Niestety, nie mogłam jej przygarnąć, bo mam już dwa psy. Azunia jest obecnie w schronisku w Gdańsku, dziś poszłam ją odwiedzić i ryczę jak bóbr, Azunia płacze i skomli, żeby ją stamtąd zabrać. Może ją zaadoptujesz? pomogę...

Mojej siostrze w niedoli - Jedzenioholiczce... dedykuję..

Zdradliwy pocieszyciel

Oprac. Magdalena Łabieniec
jedzenie
Na czym polegają zaburzenia odżywiania? Kim jest jedzenioholik ? Dlaczego akurat jedzenie stało się jego obsesją? Te pytania stanowią dla wielu z nas zagadkę. Przyjrzyjmy się powodom, dla których człowiek wybiera jedzenie, odrzucając inne możliwości zaspokajania swoich potrzeb emocjonalnych.
Zaburzenia związane z odżywianiem stanowią niezwykle bolesny problem, który może szkodzić zdrowiu, a nawet życiu. Osoby z zaburzeniami odżywiania sięgają po jedzenie, poszukując w ten sposób bliskości z drugim człowiekiem. Nie wierzą bowiem, że potrzebną bliskość i intymność otrzymają od innych ludzi. Jedzenie ma zastąpić prawdziwą, głęboką więź.
Zaburzenie odżywiania jest nałogiem
Trafna i zrozumiała definicja nałogu brzmi: „Kiedy tego nie masz, czujesz się źle, kiedy to masz nie czujesz się dobrze”. Tak samo jest z jedzeniem. Jedzenioholik (analogicznie do alkoholika) objada się bez opamiętania, nie dlatego, że chce, ale dlatego, że musi.
Zaburzenie odżywiania jest problemem psychicznym
Faktem jest interesująca prawidłowość, że ludzie otyli uważają, że są w rzeczywistości szczuplejsi niż są, a szczupli – że są grubsi. Źródło tych zaburzeń tkwi w psychice. Nie mają one nic wspólnego z masą ciała, natomiast mają bardzo dużo wspólnego z akceptacją siebie i otaczającej rzeczywistości.
Warunkiem wyzdrowienia jest odnalezienie swojego utraconego Ja
Osoby uzależnione od jedzenia doprowadzają za pomocą pożywienia do utraty poczucia swojej wartości, zagłuszają swoje prawdziwe potrzeby bliskości, intymności, wyrażania gniewu i złości, potrzeby miłości, bycia docenianym.
 Zaburzenia odżywiania są sprawą całej rodzinyBliscy pomagają nam żyć w tym kłamstwie o nas samych, sami też żyją w nieszczerości. Jedzenioholik, który się objada bądź głodzi zagłusza w ten sposób swoje prawdziwe problemy, swoje niezaspokojone potrzeby. Zaburzenia odżywiania mają swe źródło w dzieciństwie, w zaburzonych relacjach z matkami, które nie są pewne swej roli i wstydząc się swych mieszanych uczuć do dziecka wynagradzają mu to nadmiarem jedzenia.  Tłuszcz ma wynagrodzić niedostatek miłości.  Jedzenioholik przyjmuje taką pozę, która ma mu zapewnić miłość i bliskość, a w rzeczywistości wpędza się w nałóg, nad którym nie panuje. Jedzenioholik przenosi schemat relacji z matką do relacji międzyludzkich w dorosłym życiu. Potrzebując miłości tak samo jak niezależności, osoba taka czuje strach przed zniewoleniem, a zarazem tęsknotę za tym, żeby ktoś ją wchłonął. Pożywienie  dla jedzenioholika staje się środkiem do zagłuszania tego konfliktu. Aby wyzdrowieć, konieczne jest ponowne przeżycie (przeanalizowanie i zrozumienie) dzieciństwa, a następnie separacja emocjonalna od rodziny. Jeżeli nie przebiega ona prawidłowo, jedzenioholik sięga po jedzenie i często wybiera na partnera życiowego kogoś podobnego do swego rodzica płci przeciwnej. Działa jak w schemacie, wchodząc w koleiny tych samych uczuć i powiązań. Aby wyzdrowieć konieczne jest wykształcenie nowego rodzaju więzi. Problem więzi matka – córka można by streścić jednym pytaniu jakie mogłaby zadać córka matce: „Mamo, może byś mnie przytuliła, zamiast dawać mi pieczeń?”.
Jedzenie jest substytutem kontroli i gotowości do podjęcia ryzyka w życiu
Chodzi tu nie o jakieś wielkie ryzyko, jak skok na banji, lecz o takie ryzyko, jakie zdrowy człowiek podejmuje każdego dnia, mierząc się ze światem. Chodzi tu o wyciąganie ręki po pomoc do innych ludzi, okazanie innym swej słabości czy zwyczajne nawiązywanie głębszych relacji z innymi. Jedzenioholik tego nie potrafi i w obawie przed porażką sięga po jedzenie. Coś przecież musi nakarmić jego zgłodniałe serce i duszę.
Jedzenioholik chce zdobyć wszystko, co mu potrzebne do życia nie narażając się na żadne ciosy. Tylko jedzenie może mu to zapewnić. Tylko jedzenie niczego nie oczekuje w zamian. By uniknąc ryzyka odrzucenia przez innych wybiera bezpieczne i do tego smaczne jedzenie. Z tym, że i ono okazuje się nie być bezpieczne, gdy wymyka się spod kontroli i niszczy zdrowie.  Problem dotyczący kontroli polega na tym, że jedzenioholicy w gruncie rzeczy nie potrafią zrozumieć, że niewiele mają do powiedzenia w kwestii wpływu na innych ludzi. Przez to nie zostawiają innym należnej im wolności, starając się ich kontrolować. Nie potrafią zrozumieć, że inni nie są tak przewidywalni i zależni od nich, jak im się wydaje. Osobę cierpiącą na zaburzenia odżywiania cechuje obsesja na punkcie jedzenia i jego kontrolowania.
Uzdrawiające więzi
Przymus jedzenia osłabnie, gdy jedzenioholik nauczy się zaspokajać swe potrzeby i uzyskiwać wsparcie poprzez kontakt z innymi ludźmi, co jest trudne ale nie niemożliwe.
***

Jeśli masz 10 % nadwagi lub niedowagi, jeśli przejadasz się lub regularnie zażywasz środków przeczyszczających, lub prowokujesz wymioty, głodzisz lub objadasz ponad miarę może to oznaczać, że cierpisz na zaburzenia odżywiania. Jeżeli podejrzewasz je u siebie powinnaś zgłosić się do psychiatry lub psychologa.

 ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Akurat.... ja chodzę od roku i nic mi nie pomógł w tym zakresie, ale może komu innemu pomoże (jaga).

poniedziałek, 30 lipca 2012

Mężczyźni nienawidzą kobiet



W XXI wieku w Polsce feminizm nabrał rozgłosu i staje się modny jako deklaracja, choć nie jako postawa. Kobiety powszechnie chcą zamknięcia swego życia w rodzinie, czyli w szambie. Pragną dzieci, męża, emerytury, a nie kariery. W tej orientacji życiowej kobiety nie są odosobnione. Kuchenno-rozrodcze roboty nie podniosą buntu przeciw patriarchatowi, podobnie jak ich męscy użytkownicy
 J. Urban
Przeczytałam pierwszą część trylogii Stiga Larsona : MILENIUM pod powyższym tytułem. Ja w sumie też tak uważam. Spójrzmy jak gotowi są traktować kobietę faceci w czasie wojen, w krajach o radykalnych religiach i tam gdzie nie sięga demokracja. Nawet w kultowej Biblii Ewa powstaje z żebra Adama i winna mu być posłuszną. Dlaczego pytam? Choć wiem, że nikt nie udzieli mi odpowiedzi, lecz ja pytać nie przestanę nigdy. Oglądam wczoraj film "Kobieta w Berlinie" i przeraziłam się, jak mężczyźni mogą (w tym przypadku rosyjscy żołnierze w zdobytym Berlinie, zresztą nie tylko tam) sprowadzać rolę kobiety do pojemnika na ich spermę. Straszne, czasem cieszę się, że urodziłam się tu i teraz i mogę swobodnie decydować o własnej niezależności materialnej, intelektualnej i seksualnej.

środa, 25 lipca 2012

Samotne spacery...

Powiedziała, że lubi samotne spacery. Przypomniał mi się żart Schopenhauera i odpowiedziałem:
- Ja także. Możemy więc wyjść razem. 

J.L. Borges

A ja nie pracuję od wielu, wielu dni i codziennie odbywam długie spacery z moim psem. Odbywam samotne spacery, ponieważ jestem samotna, nie mam żadnych koleżanek ani faceta i wiem, że już tak pozostanie. Za długo żyję na tym świecie, by strugać naiwniarę i rozptaszecznioną optymisię. Dobrze, że choć psa mam lubiącego włóczęgi. Inaczej z nudów "walnęłabym się chyba na linię".

wtorek, 24 lipca 2012

Siedzę sobie...

 Siedzę sobie, kawkę popijam, słoneczko sobie świeci. Ogólnie fajnie jest... Pogrywam w gierki, a jak... Psy opalają sie na balkonie. Muzyczka przycina. Czy może być lepiej? Pewnie tak, ale może być gorzej...

niedziela, 15 lipca 2012

piątek, 13 lipca 2012

Mój wymarzony, gdzieżeś...???


Właśnie poznałam wspaniałego mężczyznę! Jest postacią fikcyjną, ale przecież nikt nie jest doskonały.
Woody Allen

poniedziałek, 9 lipca 2012

Jakoś nie mam serca do tego bloga :(


Ostatnimi czasy nie jestem w stanie zabrać się do pisania niniejszego bloga. Nie wiem, obrzydł mi ten proceder, nie mam o czym pisać, wydaje mi sie to nudne i bezsensowne? Naprawdę nie znam przyczyny.
Akurat mam (przymusowy) urlop ;), ponieważ szwagier ma wolne i sam pilnuje swoich dzieci. Mam poważne problemy zdrowotne z jelitami i nie wiem czy nie skończy się na operacji. Ale nie chciałabym tego bardzo. Moje nastroje psychiczne nie wiele się zmieniły. Nadal jestem cyniczną, neurotyczną pesymistką. Nie potrafię ułożyć sobie życia z mężczyzną i cierpię na nieuleczalną, chroniczną samotność. A więc o czym tu pisać, jeden wielki kanał, ale życie jest jedno i trzeba je przeżyć. Mam tylko nadzieje, że tam, na tzw. drugim świecie, nic nie ma i wszelkie duchowe istoty nie będę mi zakłócać wiecznego, pozbawionego świadomości spoczynku, pozdrwiam....