`Być może pewnego dnia doznam nagle objawienia
I zobaczę drugą stronę tego monumentalnego, groteskowego żartu.
I zaśmieję się wtedy.
I zrozumiem, czym jest życie`Sylvia Plath
I zobaczę drugą stronę tego monumentalnego, groteskowego żartu.
I zaśmieję się wtedy.
I zrozumiem, czym jest życie`Sylvia Plath
Mam wrażenie jakbym znajdowała się w szarej mazi, która oblepia całe ciało i stanowi jedyny, widoczny element najbliższej rzeczywistości. Brnę przez to bagno, moje ruchy są powolne i muszę wydatkowac wiele energi życiowej, aby przeć naprzód, przez kleistą breję mego samopoczucia.
Nie chce mi się nic robic, co kolwiek muszę uczynić, wydaje mi się pozbawione kompletnie znaczenia i sensu. Podejrzewam, że jakaś śmiertelna choroba toczy mój organizm. Czuję się zpomniana, opuszczona i samotna, obojętna światu. Gdybym pewnego ranka zniknęła, nigdy tak poważnie się nie zmartwił.
Jem codziennie góry lodów, tony czekolady i mnóstwo innego śmieciowego żarcia. Zatykam czarną dziurę wewnątrz mej duszy. Ale powoduje to jedynie obstrukcję i zgagę.
Wczesniej miałam coś na kształt manii, miotałam się po interciecie zakadając nieskończone ilości nowych blogów, które następnie porzucałam bez żalu... Ten blog jawił mi się jakąś kompletną porażką i bzdurą, znienawdziłam go i sabotowałam. Teraz się kajam... W sumie nie wiem po co...
Emil Cioran - "Wszystkim, którzy przyjdą po mnie, oznajmiam na piśmie, że nie mam w co wierzyć na tym świecie i jedynym wyjściem jest absolutne zapomnienie. Chciałbym zapomnieć o wszystkim, całkowicie, zupełnie, nic już nie wiedzieć o sobie ani o tym świecie. Prawdziwą spowiedź można pisać tylko łzami. Ale moje łzy zatopiłyby świat, tak jak mój wewnętrzny ogień podpaliłby go. Nie potrzebuję żadnej podpory, zachęty ani współczucia, bo choć jestem najnędzniejszym z ludzi, czuję się mimo wszystko tak potężny, mocny i straszny! Albowiem jestem jedynym człowiekiem żyjącym bez nadziei. A to jest szczyt heroizmu, paroksyzm i paradoks heroizmu. Najwyższe szaleństwo!"
Nie wiem, czy skorzystasz z mojej rady, ale na taki stan świetnie pomaga proste wyjście z domu. Uwolnienie się od natłoku czarnych myśli.zaczep swoje myśli o byle co, o to co widzisz, trawę, samochody, innych ludzi.Szukaj miejsc ze świeżym powietrzem, to byłoby najlepsze.Naprawdę świat jest ciekawszy poza naszym progiem. Trzymaj się.
OdpowiedzUsuńŻe też ja nie mam Cie pod ręką, bo mam wrażenie, że letkie palnięcie przez łeb dałoby dobre rezultaty. Niedawno pisałaś, że wszystko ok, a tu masz. No wiem, wiem, że masz problem zdrowotny, ale do cholery, trza walczyć. Kto pójdzie do szkoły i napisze, jak w niej jest? I już nie porzucaj tego bloga, fajny jest, tylko mnie zdenerwujesz, nie radzę!
OdpowiedzUsuńNiewidzialna, najśmieszniejsze jest to, że w domu to ja jestem tylko wieczorem i w nocy.
OdpowiedzUsuńCecylio, może takie palnięcie podziałałoby jakoś skutecznie :)))
OdpowiedzUsuńWiesz bo czytalaś ,że mam tak samo... tylko Ty to ładniej umiesz ubrać w słowa..Ale i tak wychodzi na jedno... Jem tony czekolady i pizzy, beznadzieja i dno totalne u mnie...
OdpowiedzUsuńTo może właśnie posiedź sobie w domu :)
OdpowiedzUsuńJaguś każdy musi sobie pozwolić od czasu do czasu na chwile słabości. Ja też mam za sobą niełatwy okres ale idzie ku lepszemu. Nie będzie tak jak było ale to jeszcze jedno doświadczenie życiowym notesie. Nie porzucaj bloga, bo tu znajdujesz ludzi ci życzliwych, a to jest prawdziwy skarb. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń