Czasami rodzi się we mnie jakiś głód życia, nie znana tęsknota za spełnieniem się w innych rolach, smakowanie ciała i duszy jeszcze nie poznanej. Odkrywać trzeba do końca.
— Barbara Rosiek

piątek, 24 czerwca 2011

Prawda obiektywna.

William Wharton
[...] wszystko, co powstaje w umyśle mężczyzny czy kobiety, jest fikcją. Tak zwana prawda to udogodnienie i luksus, których wszyscy poszukujemy.
Cóż to jest prawda? Pytanie to zadał Poncjusz Piłat skazanemu na śmierć przez lud Jezusowi ponad dwa tysiące lat temu. Pytanie, mimo że proste w swej formie i dziś pozostawia wiele trudności z podaniem jednoznacznej na nie odpowiedzi. Idea, zasada, teza uważana powszechnie za niepodważalną, wynikająca z ludzkiego doświadczenia albo dowiedziona naukowo – tak prawdę definiuje Słownik języka polskiego. Wydawać by się mogło, że owa definicja stanowi odpowiedź na wszelkie wątpliwości. Lecz pozostaje pytanie: czy na pewno jest odpowiedzią na pytanie rzymskiego namiestnika.

„Nie potrafię odpowiedzieć na pytanie Piłata” – rozpoczyna Leszek Kołakowski. „Nie odpowiedział na nie również Jezus. Pytanie: +Czym jest prawda?”+ zaprząta ludzkie umysły od tysięcy lat. Ludzie od zawsze zadają sobie fundamentalne pytania - o sens istnienia, o celowość świata, o religię, o to, co po nas zostaje, czy zło i dobro to jedynie konwencje, czy też realne jakości...” – wymienia profesor. „Te pytania nigdy nie zginą z naszej kultury. Człowiek chce wiedzieć, jak jest naprawdę. Gdyby zatracił to dążenie, byłaby to mutacja kulturalna, której opisać nie sposób” – dodaje.
Czymże jest więc prawda? Nie jest nią rzeczywistość jako taka. Rzeczywistość widziana z tego pierwszego punktu widzenia nie jest ani prawdziwa, ani fałszywa, ona po prostu jest. Prawda i fałsz tworzą się dopiero w procesie poznawania, doświadczania, eksplorowania i w ostatecznym rezultacie w wyniku opisywania rzeczywistości. Prawda jest więc właściwym a fałsz niewłaściwym sposobem uchwycenia rzeczy. Mówiąc innymi słowami prawda lub fałsz powstają w wyniku tworzenia lub przetwarzania informacji i oznaczają zgodność lub niezgodność tej informacji z rzeczywistością. .
Pojawia się tutaj pytanie: na czym polega właściwe uchwycenie rzeczy? Zdajemy sobie bowiem sprawę z tego, że narzędzia za pomocą których poznajemy rzeczywistość są niedoskonałe. Chodzi tu nie tylko o te narzędzia sztucznie wytworzone, ale także o niedoskonałe zmysły, niedoskonały umysł, zawodną pamięć itp. Ludzkie obserwacje i doświadczenia są więc zawsze obarczone błędem. Również wiedza naukowa całej ludzkości jest ciągle weryfikowana, uzupełniana i modyfikowana. Nowe, doskonalsze teorie zastępują stare. Podobnie ma się rzecz ze światopoglądami i systemami religijnymi. Jeszcze niedawno palono na stosie heretyków a dzisiaj organizuje się spotkania ekumeniczne. Czy zatem właściwe uchwycenie rzeczy jest w ogóle możliwe? Żeby sobie odpowiedzieć na to pytanie trzeba sobie uświadomić, że wszystkie prawdy empiryczne odkrywane przez ludzkość są niezupełne. Są one jednak nadal prawdami pod warunkiem, że jest określony zakres ich prawdziwości lub że określone są granice błędu. Niekiedy jednak ustalając pewne prawidłowości możemy jedynie oszacować prawdopodobieństwo ich wystąpienia (np. w fizyce kwantowej).  Zasługą Kopernika było nie to, że obalił fałszywy opis ruchu ciał niebieskich, ale że przeciwstawiając się kościołowi i przyjmując słońce jako układ odniesienia uprościł ten opis, czyniąc go bardziej zrozumiałym. W wielu naukach ścisłych posługujących się obserwacją i eksperymentem jako metodami badania oraz używających niepewnych metod wnioskowania, takich jak np. indukcja niezupełna, wyniki tych badań mogą być tylko przybliżone albo prawdopodobne. Możemy mieć tu zatem do czynienia tylko z prawdami niezupełnymi. Reasumując należy stwierdzić, że wiele sądów można uznać za prawdziwe pod warunkiem, że jesteśmy świadomi ich ograniczonej dokładności lub prawdopodobieństwa.
Należy tu jednak wyznaczyć bardzo wyraźną granicę pomiędzy prawdą a przekonaniem, że coś jest prawdziwe. Jest bowiem poważna różnica pomiędzy stwierdzeniem to jest prawdziwe a stwierdzeniem wierzę, że to jest prawdziwe. Chociaż wiara w coś nie jest wiarygodnym kryterium prawdy, to jednak ten, kto mówi wierzę stawia przynajmniej uczciwie sprawę. Niestety, bardzo często zapomina się dopowiedzieć owo słowo wierzę. Przypisywanie prawdziwości przekonaniom jest cechą wielu światopoglądów czy religii, a także praktyką codzienną wielu ludzi. Przekonań jednak się nie dowodzi, jest to jedynie przeświadczenie przekonanego i nic więcej. Dlatego, chociaż przekonania mogą być czasem prawdziwe, to jednak najczęściej z prawdą nie mają wiele wspólnego. Niektórzy nawet uważają, że przekonania są wręcz wrogami prawdy, i że głoszenie przekonań jako „jedynie słusznej prawdy” czasem bywa niebezpieczne. Dzieje się to zwykle wtedy, gdy jakieś przekonania nie idą w parze z tolerancją dla odmiennych przekonań. Wówczas mogą pójść w ruch kamienie, a nawet zapłonąć stosy. Prawda nie jest właściwym uchwyceniem rzeczy, obrazem czy opisem rzeczywistości, ale samą rzeczywistością. Nie jest nią więc to co wydaje się nam, że widzimy, ale to co faktycznie jest. Nie można bowiem oddzielić obserwującego przedmiotu od obserwowanej rzeczywistości, są one powiązane i wywierają na siebie wpływ. Niektórzy nawet twierdzą, że wszystko jest jednością, a podział to złudzenie. W tym sensie mówi się o zdążaniu do prawdy, poszukiwaniu czy odkrywaniu prawdy jako uświadamianiu sobie tego co jest.
Mamy wiele naturalnych i niezbędnych filtrów. Na przykład język. Język i to, w jaki sposób się  porozumiewamy jest mapą naszych myśli i odczuć. Każdy z nas ma odmienną interpretację dla różnych słów.
To, że każdy z nas, ma w głowie inny model rzeczywistości i kierujemy się różnymi mapami.
Moje poglądy, przekonania, stereotypy "każą" mi spostrzegać pewne sytuacje w określony sposób. Jestem zatopiona we własnym świecie znaczeń, zasad, wartości, celów. Nie umiem spojrzeć na sprawę z innej strony. Jest wreszcie tak, że niektórych rzeczy nie chcę zobaczyć i jakoś "tak się składa", że na prawdę je przeoczam. Bo tak na prawdę nie patrzę, żeby zobaczyć, ale po to, by czegoś nie widzieć. Owo "nie chcę" nie zawsze jest świadomym wyborem. Zawsze jest jednak wyborem podyktowanym przeze mnie samą. Bo przecież moja nieświadomość to też ja, tyle, że poza racjonalną kontrolą. Każdy z nas widzi bowiem to, "co wyłania się z tła". Widzę niektórych ludzi, widzę niektóre cechy danej osoby, zauważam tylko niektóre jej zachowania i na tej podstawie buduję obraz otaczającej mnie Rzeczywistości. Buduję własną subiektywną rzeczywistość na tle Obiektywnej Rzeczywistości. Niektóre problemy widzę z całą wyrazistością, innych zupełnie nie dostrzegam. Niektóre rozwiązania "same się pojawiają", innych zupełnie nie widzę.  Patrzę na otaczający mnie świat i dziwię się czasem, że ktoś ma inny jego obraz. Chyba jestem z innej planety. Albo on.


2 komentarze:

  1. No właśnie,kiedyś jedne panie, notabene z państwowej placówki, będące u mnie na wywiadzie celem sprawdzenia czy ja i mąż nadajemy się do tego by uczestniczyć w szkoleniu na opiekuna zastępczego, zadały mi na koniec pytanie już proforma, czy jestem osoba wierzącą. Odpowiedziałam,że jeśli pyta mnie pani czy jestem katoliczką i wierzę w to co pani wierzy, to nie. Ale jeśli pyta się pani, czy wierzę w pewne sprawy, które uznaję za prawdę, to tak. Jestem osobą wierzącą.
    Obie panie uznały, że to stwarza poważne trudności. I nagle obudziłam się w państwie wyznaniowym,gdzie wszystkim każe się wierzyć w to samo. :)) Pozdrawiam Jago,post napisałaś wspaniale. Jak zawsze zresztą, a tamtego bloga mi bardzo szkoda:(

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nawet skończy kam kurs rodzica zastępczego i przeszłam pozytywnie wszelkie badania. I co ? I cisza od 3 lat.

    OdpowiedzUsuń