Czasami rodzi się we mnie jakiś głód życia, nie znana tęsknota za spełnieniem się w innych rolach, smakowanie ciała i duszy jeszcze nie poznanej. Odkrywać trzeba do końca.
— Barbara Rosiek

sobota, 3 marca 2012

Gry i gierki.


Albert Einstein
Nie gram w żadne gry. [...] Nie mam na to czasu. Kiedy zaś zakończę moją pracę, nie mam ochoty na nic, co wymagałoby użycia umysłu.

Jakiż wyborny dziś był dzień. Cisza, spokój, żadnych rozwrzeszczanych bachorów i garowanie w wyrku do 11.00. Nigdzie dziś mi się nie chciało z domu ruszać. Sprzątałam dziś w mieszkaniu, czesałam psy (mały zawsze robi taki wrzask przy czesaniu jakbym go ze skóry obdzierała, czeszę go w kagańcu a i tak zdaża się, że mnie ciapnie do krwi) i grałam w "ogłupiające gierki na fejsie". Jak to człowiek sam nie zna siebie do końca, nasuwa mi się taki wniosek. Nigdy nie byłam zwolenniczką gier w internecie, a proszę w dwie takie śmieszne tak się wciągnęłam, iż zaczęły stanowić sedno mojego istnienia. Nakirzam w nie codziennie.
Ostatnio zauważyłam, że od kiedy nie pracuję umysłowo, zaczęłam robić okropne błędy ortograficzne. To jest tak jakbym się cofnęła w rozwoju intelektualnym. Kiedyś osoba robiąca błedy była dla mnie poniżej krytyki, a teraz sama się łapię na takich bykolach, że szok.
Dzis psychicznie czuję się wyjątkowo dobrze, takie piękne słońce, iż wszystkie żywotne energie buzują w mym wnętrzu.
Jak zwykle dużo czytam. Ostatnio tłukę książkę, którą kupiłam sobie z 8 lat temu "Jak żyć osobno w świecie pełnym par" autorstwa dwojga terapeutów: Xawiera Amador i Judith Keirsky.  Czytałam już ją kiedyś, ale obecnie podchodzę do treści w niej zawartych zupełnie inaczej. Odgadłam na jej podstawie swój "osobisty scenariusz małżeński". Otóż pociągają mnie mężczyźni emocjonalnie dla mnie niedostępni, tacy którzy podświadomie przypominają mi mojego, niedostepnego uczuciowo ojca. A tak naprawdę odpowidałby mi mężczyzna ustępujący mi na każdym kroku, a nie taki typu macho. Niestety obecnie mam szanse na poznanie takowego 1:100. Cóż, nie rezygnuję całkowicie z nadziei na związek, ale uznaję iż życie pojedynkę nie musi być mniej wartościowe i pełne niż życie w małżeństwie czy stałym związku.  Czasem nawet jest szczęsliwsze niż nieudana relacja z mężczyzną.

6 komentarzy:

  1. Także czytałam tę książkę, dawno temu. Nieszczególnie mi jakoś podeszła, bo o ile dobrze pamiętam i nie mylę ją z jakąś inną, to doradzała, jak jednak mężczyznę znaleźć... A tytuł był nieadekwatny do treści, wg mnie. Najbardziej mi się podobała ta jej część, gdzie były porady dla singli, nękanych przez "milusie" otoczenie, zamęczające ich pytanaimi dlaczego nadal są sami i snujące na ten temat co rusz to mądrzejsze teorie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Ogłupiające gierki" mają w sobie niedocenioną moc na nasze umysły - wiem jak to jest, bo rok temu, zimą zażarcie grałam na nk (i nie tylko ja, ale większość moich znajomych dostało takiej głupawki) do tego stopnia, że utworzyłam konto mojemu psu i kotom, bo były jakieś punkty za ilość "znajomych" w grze... na szczęście pewnego dnia, bliżej wiosny, fascynacja gierkami tak jak nagle się pojawiła tak samo nagle minęła i jak na razie do tej pory mnie w tym kierunku nie ciągnie.
    Jest więc nadzieja, że to tylko stan przejściowy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. NBardzo podoba mi się ten chomik, ale nie wiem czemu zasłania mi poł pola na komentarz:) Już go dwa razy nakarmiłam, z nadzieją, że to pomoże, ale niestety:) Domyślam się, że to kwestia mojej przeglądarki.
    Pod ostatnim zdaniem Twojego posta mogę się podpisać, co wcale nie znaczy, że jestem przeciwna parom i mężczyznom. Bardzo bym polubiła jakiegoś pana, jakby za mną nadążył:) Na razie takowego raczej brak. A z poradników nigdy nie korzystałam, za wyjątkiem jednego, który pomógł mi zrozumieć, że mój były to debil i dobrze, że go rzuciłam:)Tyle, że ten poradnik to była książka dla medyków z zakresu psychologii:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gierki, nie przeszło mi. Błędy robię i robiłam, dobrze, że mi poprawia i wyłapuje obce słowa. Jaguś po co Ci ten poradnik? To jest jak narkotyk. Pisałam Ci kiedyś, że mój mąż mi zarekwirował wszystkie te książkowe "dobre rady". Wpadłam w uzależnienie od nich. Życie toczy się na zewnątrz. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Pogoda ducha u Ciebie na piątkę:) Może zapisałabym się do Ciebie na jakieś szkolenie w tym zakresie?;)
    A gier jakoś nigdy nie lubiłam. Od dziecka. Choć dwa razy w życiu zdarzyło mi się, że wciągnęłam się w takie na komputerze.
    Jednak zdecydowanie wolę wciągać się w książki:)

    OdpowiedzUsuń
  6. ja też wróciłam do książki którą czytałam około 10 lat temu. Racja, że z upływem czasu patrzy się na wszystko inaczej

    OdpowiedzUsuń