Czasami rodzi się we mnie jakiś głód życia, nie znana tęsknota za spełnieniem się w innych rolach, smakowanie ciała i duszy jeszcze nie poznanej. Odkrywać trzeba do końca.
— Barbara Rosiek

poniedziałek, 3 października 2011

Taki jeden test...



Robert Bly
Charakterystyczną cechą współczesnej psychologii jest kojarzenie wszystkiego, co się da, z matką. Zarówno Freud, jak i Jung byli maminsynkami, a nasza psychologia od nich się wywodzi.
Test Rorschacha, test plam atramentowych, Ro - test projekcyjny, stworzony w 1921 roku przez szwajcarskiego psychoanalityka Hermanna Rorschacha. Na podstawie testu wnioskuje się o nieświadomych treściach psychicznych, cechach osobowości i zaburzeniach psychicznych (jest on używany w diagnozie klinicznej).
Test składa się z 10 tablic z plamami atramentowymi (5 szaroczarnych, 2 szaroczerwone i 3 kolorowe). Tablice prezentuje się osobie badanej, która opowiada, co na nich widzi. W odpowiedziach bierze się pod uwagę:
  • interpretowany obszar (całość, części)
  • determinantę odpowiedzi (kształt, barwa, pozorny ruch)
  • poziom formy (zgodność obrazu z bodźcem)
  • treść (ludzie, zwierzęta etc.).
Mierzony jest także czas reakcji na poszczególne tablice. Wypowiedzi są klasyfikowane według klucza, na podstawie którego tworzony jest tzw. psychogram. Test Rorschacha uchodzi za narzędzie rzetelne, natomiast jego trafność jest przedmiotem dyskusji, ze względu na dużą dowolność interpretacji wyników i brak należytej walidacji

Test ten jest przedmiotem mojej wielkiej fascynacji. Kojarzy mi się z kartami Tarota. Zawiera dziesięć plansz z dziwacznymi rysunkami, w którym każdy widzi co innego. Każda plansza symbolizuje inną sferę osobowowści i na podstawie  indywidualnej interpretacji rysunku przez badanego, psycholog zbiera wiedzę o pacjencie. Kiedyś chodizłam prywatnie do terapeuty i robił mi ten test. Powyższa plansza symbolizowała moje relacje z matką. Zauważyłam w niej dwie osoby uprawiające paintball. Faktycznie moje relacje z mamą przypominają się takie ciągłe przepychanki, jakąś walkę.

Ta ostatnia dotyczyła mojego ojca i relacji z mężczyznami. Okazała się się, że postrzegam ich jako jakichś dziwnych, monstrualnie śmiesznych olbrzymów. Nieporadnych i słonowatych. Coś w ten deseń,  to było już dawno i mało pamiętam.

13 komentarzy:

  1. Chętnie oddałabym tego stanu za dopłatą, byle się pozbyć...
    Ciekawy ten test. Miałam go kiedyś robionego tylko niestety nie otrzymałam nigdy wyników....
    A tak mi się przypomniało, czy masz jakiś kontakt z Edytką?
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy nie lubiłam tego testu. W ogóle do stosowania testów uciekam się tylko wyjątkowo. Testy zakładają bowiem, że pacjent chce coś kryć. Nawet jeśli, to nie czuję się dobrze w wyrywaniu z kogoś jego sekretów. Wolę stawiać na współpracę i dialog.

    OdpowiedzUsuń
  3. A mnie te rysunki skojarzyły się z motylami/ćmami ze względu na kolory i to, że przez środek biegnie linia symetrii.

    Ciekawe, jak to można zinterpretować:)?

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie przypominają nietoperze. Może mam za mało fantazji. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo wątpię aby te plamy coś cokolwiek wyjaśniały a tym bardziej nasze relacje z bliskimi lub z kimkolwiek .

    OdpowiedzUsuń
  6. Powiem Ci, że to chyba prawda, moja matka jest negatywną postacią i to się na mnie odbiło. Pewnie, że dołaczyły się inne negatywne okoliczności, jakich życie mi nigdy nie szczędziło - gdyby nie to, po prostu uciekłabym od niej jak najdalej by się dało.

    OdpowiedzUsuń
  7. Sumatro, na chwilę obecną nie mam z nią kontaktu

    OdpowiedzUsuń
  8. Nikitaps, a jeśli pacjent nie ukrywa, tylko sam siebie nie rozumie?

    OdpowiedzUsuń
  9. Ren-ya, Mnie się ogólnie kojarzą z narządami płciowymi kobiety...

    OdpowiedzUsuń
  10. Jefte, wiem że Ty wątpisz nawet w ewolucję...

    OdpowiedzUsuń
  11. Cecylio, niestety rodzice ciągną się za nami jak smród, przez całe życie...

    OdpowiedzUsuń
  12. Te plamy tak jakoś przypominają motyle w locie..

    OdpowiedzUsuń