Czasami rodzi się we mnie jakiś głód życia, nie znana tęsknota za spełnieniem się w innych rolach, smakowanie ciała i duszy jeszcze nie poznanej. Odkrywać trzeba do końca.
— Barbara Rosiek

niedziela, 18 września 2011

Mam ochotę rzucić piekielną szkołę...


Ken Follett
- Posyłanie dziewcząt do szkoły nie ma najmniejszego sensu - stwierdził. - I tak zaraz potem wychodzą za mąż.
W tym tygodniu był drugi weekendowy zjazd w mojej nowej szkole. Miałam wczoraj idziś mam nadal ochotę zrezygnować z tej nauki. Po pierwsze jest: dwudziestolatki, dwudziestoczterolatki, dwudziestoośmiolatki, potem długo gługo nic i jestem ja. Nie potrafię nawiązać tam z nikim kontaku, a w sumie na studiach i różnych podyplomówkach miałam zawsze jakieś bliskie koleżanki. To jest potrzebne, aby rozmawiać na przerwach, czasem wracać razem do domu, czasem wymienić się notatkami. A tu nie mam do kogo gęby otworzyć. Bździunie zgrywają się na całkowicie odmóżdżone panienki, choć wiem, że posiadaja wiedzę i zdolności przeogromne.Wiem, że to ich zbójeckie prawo tak się zachowywać, w końcu to normalne w ich wieku. Ulubione tematy to imprezy, konie, żarty w stylu gumki myszki i rozmowy o uczelniach, gdzie można studiować weterynarię i zootechnikę, Przepraszam bardzo, ale ja już zt ego wszytskiego niestety dawno wyrosłam. Zobaczyłam teraz iż, w każdym wieku ma świat patrzy się z zupełnie innj strony. Ponadto jestem tam prawdopodobnie osobą dysponującą najniższą wiedzą z zakresu biologii. Większość jest po biologii i zootechnice, albo świeżo po nowej maturze (z biologią włącznie). Pani Doktor od anatomii i fizjologii zwierząt zapiernicza z materiałem jak szalona, mam odciski na rekąch od pisania (spróbuj non stop notować przez 6 godzin dziennie) i powtarza jak katarynka, że przecież my to już wszystko wiemy, że to tylko powtórka, a mi oczy robią się duże jak spodki, ponioeważ ja nigdy czegoś takiego nie uczyłam się. Wiedzy do ogarnięcia jest mnóstwo, a dla mnie bez podstaw teoretycznych podwójnie więcej niż dla innych. Z racji wieku nie łapię już materiału tak szybko jak w młodości. Teraz moje życie będzie polegało na pracy i wkuwaniu.
Ponadto jestem zupełnie nieodporna na stres, a właściwie nieodporna na życie. Pamiętam jak jeszcze kiedyś , czy to pracowałam jako kierownik czy studiowałam na UG czy innych podyplomówkach to ze stresu potrafiłam cierpieć na bezsenność, wypadały mi kilkakrtonie włosy i zostawały łyse placki. Wczoraj mieliśmy pierwszy sprawdzian z wiedzy o komórce, uczyłam się do niego 5 dni po dwie, trzy godzinyn dziennie, a to jest zaledwie kropla w morzu wiedzy, którą trzeba posiąść w tej szkole. I prawdopodobnie nie zaliczyłam tego testu, a tak się przy tym zdenerwowałam, że miałam mdłości i kręciło mi się w głowie. Strasznie się denerwuję, że się tego nie nauczę, że nie zaliczę jakiego kolokwium czy egzaminu, że tego jest tak dużo. Do czego właściwie mi ta szkoła jest potrzeba? Na dobrą sprawę do niczego konkretnego. Czy aby nie funduję sobie za dwieście złotych miesięcznie (wakacje też, a jak?) bezcelowej drogi przez mękę?

10 komentarzy:

  1. dober pytanie po co to robisz. nie masz wiedzy? To po to jest szkoła by ją zdobyc. Koleżanki? Może jeszcze sie dotrzecie.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Rybko, nie mogę u Ciebie nic napisać, ponieważ za każdą próbą wyświetla się komunikat, że nie mam do tego uprawnień. Musisz mi więc nadać jakieś uprawnienia, ale nie wiem jak to się robi..

    OdpowiedzUsuń
  3. Jago, ja bardzo proszę, zmień czcionkę, bo taką strasznie ciężko się czyta.

    A co do Twojego problemu, że rzeczywiście ważne jest odpowiedzieć sobie na pytanie: dlaczego to robisz? Jeśli po to, by zdobyć dyplom i zwiększyć sobie zawodowe możliwości, to zaciśnij zęby i wkuwaj - będę mocno trzymać za Ciebie kciuki. Skoncentruj się na swoim celu i chrzań wszystko wokół.
    Ale jeśli Twoje motywy były inne i spodziewany zysk w postaci dyplomu i nowego zawodu nie jest wart stresu i innych negatywnych emocji, które w związku z tym przeżywasz, to chrzań szkołę. Życie jest za krótkie, żeby się tak katować osiągnięciem celu, który nie jest dla nas aż tak ważny.

    Przepraszam, jeśli się wymądrzam, wiem, że takie rzeczy łatwo się doradza..., ale tak naprawdę kim jestem, by Ci coś doradzać? Wątpliwości - ludzka rzecz. Jestem pewna, że i tak wszystkie odpowiedzi masz w swojej głowie i decyzja już tylko czeka, by ją wyartykułować. Powodzenia:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na to pytanie musisz sobie niestety sama odpowiedzieć. Kochanie zmień czcionkę proszę chyba,że aż tak wzrok mi się pogorszył.

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba tylko Ty możesz odpowiedzieć na to pytanie.
    Takie dylematy mam większość z nas. Mój przyjaciel Michał ostatnio po raz drugi zrezygnował z tego samego kierunku studiów na Politechnice(Fiza + Informatyka) i po raz trzeci ze studiów w ogóle.
    Też strasznie wiele go zdrowotnie to kosztowało.
    Ja mając rok do magistra na uzupełniających z Informatyki zrezygnowałem chociaż miałem czyste konto (wszystko zaliczone). Mam tylko licencjat, ale mój stan zdrowia psychicznego wymagał zdecydowanego działania.
    Mój sąsiad po trzech latach na budownictwie też zrezygnował.
    Moja siostra nie obroniła od dwóch lat pracy licencjackiej - kolejny przykład problemów z głową, bo przecież to była już tylko "kropka nad i".
    Na koniec mógłbym wkleić wypowiedź ren-ya, bo tak bliska jest temu co ja sam myślę.
    Jakąkolwiek decyzje podejmiesz, będę z Tobą.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dlaczego tak bardzo się spinasz? Dlaczego tak ci zależy, żeby zaliczyć? Przecież świat się nie zawali, nawet jeśli zrezygnujesz. Ale moim zdaniem, to tobie - przyzwyczajonej od pierwszych dni do "wkuwania" - uda się. Kciuki trzymam za. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ren-yu, masz racje własnie zadałam sobie to pytanie i stwierdziłam, że nie potrzebna mi kolejna szkoła, której być może znów nie wykorzystam, a dyplom włoże do kolekcji innych.

    OdpowiedzUsuń
  8. Skorpanie, na pytanie udzieliłam sobie odpowiedzi, która brzmi "pass"

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzienniku, spinam się, bo jestem "psychiczna" i nie umiem się nie spinać ;)

    OdpowiedzUsuń